Dość miałam już tych wiecznych poszukiwań, nabyłam więc w sklepie sprytny wynalazek. Niby takie nic kilka okrągłych gumek, a jednak bardzo ułatwiają mi życie. Nie używam ich na co dzień, tylko w trakcie prania. Splątuję nimi po prostu po dwie pary skarpet, i kiedy wyjmuję je z pralki wciąż są połączone. IDEALNIE!
Zanim jednak znalazłam sposób na skarpetkowego potwora, radziłam sobie inaczej - kupowałam nowe pary. Coraz więcej, i więcej. Szczególny problem miałam ze skarpetkami dla dzieci, ale moje też ginęły. Najczęściej kupowałam te dostępne tutaj: http://www.gatta.pl/pl/dla-
Zdobne stopki ażurowe w różnych kolorach, skarpetki z koronką , i mnóstwo innych, wzorzystych skarpetek.
Zanim kupiłam krążki do splątywania skarpet zdążyłam już uzależnić się od zakupów skarpetkowych i ze zdumieniem odkryłam, że mam ich w szufladzie sporo za dużo.
Rozdzieliłam część między mamę i siostrę. Nie znały wcześniej tej marki, za to chyba dołączyły do jej wielbicielek bo zauważyłam w ich szufladach z bielizną kilka nowych par. Fakt, są wytrzymałe, wygodne, stopa się w nich nie poci bo materiał jest odpowiednio dobrany. Ja nie zamieniłabym ich na żadne inne.
Ale wracając do problemu z parowaniem - o ile łatwiej byłoby , gdyby każdy z członków rodziny miał skarpetki tylko w jednym kolorze. ile czasu udałoby się zaoszczędzić przy ich parowaniu.
Jednak jak tutaj się nie skusić na kolejną parę ażurowych w nowym wzorze i kolorze. Nie byłabym sobą, przechodząc obojętnie obok takiej okazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz